E. S.

niedziela, 1 stycznia 2017

Andrzej Bursa

Piosenka chorego na raka podlewającego pelargonie
W śmiesznym ubranku w piżamie pasiastej
Podlewam pelargonie

Pelargonie białe jak mleko
Pelargonie jak krew czerwone
W błękitnym brzęku lata o zmierzchu
Na szpitalnym balkonie

Rak jest choroba nieuleczalną
Śmierć jest zjawiskiem nieodwracalnym

Ptaki wróżą rosę doktorze
Rosa biała furie upałów
Ja podlewam nasze pelargonie
Mądry biały doktorze

Rak jest choroba nieuleczalną
Śmierć jest zjawiskiem nieodwracalnym
Trzeba uważać w dni upalne
żeby nie zwiędły pelargonie

piątek, 30 grudnia 2016

Rafał Wojaczek 

6 grudnia 1945- 11 maja 1971



Nie ma już nic

Jest dobre wyjście spać
Jest dobre wyjście jeść
Jest dobre wyjście pić
wódkę pić
papierosy palić
kochać

żyć

tak
to wszystko jest dobre wyjście

środa, 28 grudnia 2016

Jan Rybowicz

26 maja 1949 -21 października 1990


Kraj odwrócony

W tym Kraju poeci udają wariatów,
pisarze - idiotów,
politycy - marionetki,
a żywi udają umarłych.

W tym Kraju mężczyzna udaje gówniarza,
kobieta - dziwkę
dzieciak - dorosłego
a zmarli tak żyją jak żywi.

W tym Kraju Odwróconym chleb jest zwykłą gliną,
wódka - trucizną
banknot - barwyn śmieciem,
i tylko przestępcy są sobą.

W tym Kraju Na Opak prawie wszyscy stoją
na granicy tak cienkiej
jak: obłęd/genialność.
Wystarczy, by zrobili jeden krok do przodu

poniedziałek, 26 grudnia 2016

Kazimierz Ratoń

4 marca 1942 -zmarł najprawdopodobniej w styczniu 1983


Pozostawiłem za sobą tych co kochałem
Opuszczając tych których nienawidziłem


Odwróciłem się od świata i od Boga
Ogłuchłem i oślepłem jak nieznane zwierzę

Poszedłem na pustynię duszną i nieruchomą
Biegnąc bez duszy z nieczułym sercem
Chory i wyczerpany wolny od namiętności
Z ciałem wstrząsanym nieustanną trwogą

Stanąłem szlochając z zaciśniętym gardłem
Drętwiejąc w bólu bez myśli i bez uczuć
Czułem jak zaczyna wypełniać mnie rozpacz
Objąłem gwałtownie swoje ciało swój ból

Zacząłem kochać tylko siebie
Tylko siebie nienawidzić
Żyłem już tylko sobą. I tak zacząłem umierać.

sobota, 24 grudnia 2016

Andrzej Bursa

21 marca 1932 -15 listopada 1957


Tylko rób tak żeby nie było dziecka
tylko rób tak żeby nie było dziecka

To nieistnijące niemowlę
jest oczkiem w głowie naszej miłości
kupujemy mu wyprawki w aptekach
i w sklepikach z tytoniem
tudzież pocztówki z perspektywą na góry i jeziora
w ogóle dbamy o niego bardziej niż jakby istniało
ale mimo to
...aaa
płacze nam ciągle i histeryzuje
wtedy trzeba mu opowiedzieć historyjkę
o precyzyjnych szczypcach
których dotknięcie nic nie boli
i nie zostawia śladu
wtedy się uspokaja
nie na długo
niestety.

czwartek, 22 grudnia 2016

Edward Stachura 

18 sierpnia 1937 -24 lipca 1979

List do pozostałych
Umieram
za winy moje i niewinność moją
za brak, który czuję każdą cząstką ciała i każdą cząstką duszy,
za brak rozdzierający mnie na strzępy jak gazetę zapisaną hałaśliwymi nic nie mówiącymi słowami
za możliwość zjednoczenia się z Bezimiennym, z Pozasłownym, Nieznanym
za nowy dzień
za cudne manowce
za widoki nad widoki
za zjawę realną
za kropkę nad ypsylonem
za tajemnicę śmierci w lęku, w grozie i w pocie czoła
za zagubione oczywistości
za zagubione klucze rozumienia z malutką iskierką ufności, że jeżeli ziarno obumrze, to wyda owoc
za samotność umierania
bo trupem jest wszelkie ciało
bo ciężko, strasznie i nie do zniesienia
za możliwość przemienienia
za nieszczęście ludzi i moje własne, które dźwigam na sobie i w sobie
bo to wszystko wygląda, że snem jest tylko, koszmarem
bo to wszystko wygląda, że nieprawdą jest
bo to wszystko wygląda, że absurdem jest
bo to wszystko tu niszczeje, gnije i nie masz tu nic trwałego poza tęsknotą za trwałością
bo już nie jestem z tego świata i może nigdy z niego nie byłem
bo wygląda, że nie ma tu dla mnie żadnego ratunku
bo już nie potrafię kochać ziemską miłością
bo noli me tangere
bo jestem bardzo zmęczony, nieopisanie wycieńczony
bo już wycierpiałem
bo już zostałem, choć to się działo w obłędzie, najdosłowniej i najcieleśniej ukrzyżowany i jakże bardzo i realnie mnie to bolało
bo chciałem zbawić od wszelkiego złego ludzi wszystkich i świat cały i jeżeli tak się nie stało, to winy mojej w tym nie umiem znaleźć
bo wygląda, że już nic tu po mnie
bo nie czuję się oszukany, co by mi pozwoliło raczej trwać niż umierać; trwać i szukać winnego, może w sobie; ale nie czuję się oszukany
bo kto może trwać w tym świecie – niechaj trwa i ja mu życzę zdrowia, a kiedy przyjdzie mu umierać – niechaj śmierć ma lekką
bo co do mnie, to idę do ciebie Ojcze pastewny żeby może wreszcie znaleźć uspokojenie, zasłużone jak mniemam, zasłużone jak mniemam
bo nawet obłęd nie został mi zaoszczędzony
bo wszystko mnie boli straszliwie
bo duszę się w tej klatce
bo samotna jest dusza moja aż do śmierci
bo kończy się w porę ostatni papier i już tylko krok i niech Żyje Życie
bo stanąłem na początku, bo pociągnął mnie Ojciec i stanę na końcu i nie skosztuję śmierci.